dwunastu głodnych duchów presents: kto wyjdzie za linię (horyzontu ciekawości) ten obrabia pałeczkę szatanowi w piekle, bo ciekawość to pierwszy stopień do i tak dalej..
diabeł tkwi w strukturze tego misternej wprost konstrukcji czachodymnego łamigłówkacza wyrozumowanego, który - opowiedziany po bożemu, linearnie, tak jak najwyższy pan i władca montażysta przykazał - straciłby tak z osiemdziesiąt procent swojego emanatu.
linie zbiegu wielu światów, wiązadełka wieloświatów, wymiar rzeczywistości labiryntowo-krzyżowy, zeznaniowy, sądowniczo-świadkujący, z definicji zawężony i ograniczony, jednokanałowy - w którym o tak zwaną prawdę obiektywną można się co najwyżej nieco poocierać, a i to w marzeniach. skomplikowana siatka połączeń zdaje się nie mieć końca. istne sataniko pandemonium, zmysłów pomięszanie, w którym nie wiadomo co jest prawdą, a co jest urojeniem; kto tu jest wytworny, a kto tu jest wytworem; kto tu jest sternikiem, a kto tu jest monsterem.
sursum koreeda-san wie, w którym miejscu postawić kamerę, a w którym zrobić cięcie; który puzzel układanki wyeksponować jako pierwszy, a z którym wyczekać jeszcze trochę. nieraz dwie, trzy sekundy przedwcześnie przyciętego ujęcia sprawia, że drży w posadach podstawa i osąd postawy; nieraz dwie, trzy sekundy przytrzymanego dłużej ujęcia wywraca znaczenie na nice.
przemarsz nieprzeliczonych punktów widzenia zapętlonych, w którym każdy następny kwestionuje poprzedni, a każdy wąskotorowy trybik tej maszyny pracuje akonto całości.
oto każdy tekst widziany będzie inaczej w świetle kontekstu, który będzie tekstem dla kolejnego kontekstu, który będzie tekstem, który będzie, który, i tak dalej, tak dalej, dalej, aż do xięgi wyjścia.
bo długa jest droga z dna piekła ku światlu wiodąca, kręta i wyboista, ale innej nie ma.
i jeszcze ten przeklęty wszechświat wpiekłowzięty ciągle się rozszerza.
poarigatować.